zdań parę (a dziś środa, więc WDiC)

Zastanawiam się czasem, czy ktoś tu jeszcze zagląda... A z drugiej strony - po co zaglądać, skoro nic się tutaj nie dzieje.
Wczoraj odkryłam, jak bardzo brakuje mi Was i mojego blogowania. Wiem, że ostatnio najwięcej czasu poświęcam Leonowi, rodzinie i pracy, zapominając trochę o tych swoich krótkich chwilach ładowania akumulatorów.
Od jakiegoś czasu mamy z Panem Mężem  "grafik" usypiania Juniora, co oznacza, że jednego dnia usypiam ja, a drugiego on. Sprawdza się całkiem nieźle. Dzięki temu, gdy mam akurat wolny wieczór otwieram swojego Kindla i czytam! W pewnym momencie Kindla pokrył kurz, więc łatwo możecie sobie wyobrazić, jak dobrze szło mi czytanie ;)
Z książek, które przeczytałam z całego serca Wam polecam "Za zamkniętymi drzwiami" B.A.Paris (do poczytania TU). To historia z pozoru idealnego małżeństwa, jednego z tych, których można zazdrościć - jednak prawda o nim ukazuje się nam dopiero wtedy, gdy osoby trzecie wracają do domów, a Jack i Grace zostają sami... To nie tylko historia o manipulacji, psychopatycznych skłonnościach, ale także o rzeczy bardzo prostej i niby banalnej - nigdy nie wiemy, z kim tak naprawdę się zaprzyjaźniamy, z kim tworzymy związki. Nie mogłam się oderwać od lektury tej powieści.

Powoli wracam też do dziergania. Niedawno udało mi się skończyć kolejną bawełnianą ściereczkę do kuchni (uwielbiam! wiem, że zrobię sobie jeszcze kilka), ciągle w robocie jest chusta na bazie Nurmilintu, w której pozbywam się pojedynczych motków, więc jest pasiasta.



Zdjęcie zrobione w busie do domu
W ostatni weekend wybrałyśmy się z moimi koleżankami z pracy na szalony wypad nad morze. mieszkam na południu Polski, więc tak naprawdę więcej czasu spędziłyśmy w pociągu, niż nad morzem, ale - choć wróciłam naprawdę, naprawdę zmęczona - to jednak powtórzyłabym tę eskapadę. Oczywiście wzięłam ze sobą też włóczkę i druty, jednak w Sopocie na plaży tak wiało, że podejrzewam, iż połowę piasku zabrałam w motku ze sobą ;) Pogoda nam dopisała, słonko świeciło, więc udało mi się nieco wyrównać opaleniznę. (a to ważne - oprowadzam po Muzeum większość czasu spędzając na zewnątrz budynków, więc mam przewodnicką opaleniznę - nogi do kolan, kark, dekolt i ramiona...)
UWAGA! Będą zdjęcia :)
 



Wpadłyśmy też do Gdyni :)
Ludzie czekający na pociąg dziwnie się patrzyli...
Uściski dla tych, którzy jednak tu zajrzeli,
Kasia

Komentarze

  1. A zajrzeli i przeczytali :-) I ciesza się, że wróciłaś!! Zaskoczona czytam, że przerzuciałaś sie na historię.... A za polecenie ksiązki dziekuję, lubie dobre obyczajówki, a takich ostatnio brakuje. Buziak!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, życie mnie trochę zweryfikowało, ktoś podjął za mnie decyzję, że już nie szkoła. Niedawno usłyszałam propozycję powrotu - nie skorzystałam. Lubię to, co robię; a to w pewnym sensie też nauczanie.
      Książkę naprawdę polecam! Ostrzegam - można zarwać nockę.
      Buziaki!

      Usuń
  2. No więc ja też zaglądam - po raz pierwszy przyznaję. Ale wyczuwam - jak by to ujęła Ania Shirley - pokrewną duszę. [do tego stopnia, że jak przypadkiem zamiast bloga wyświetliłąm najpierw Twój profil, to byłam przekonana, że to mój własny i trochę byłam zdziwiona, że tak ochoczo podzieliłam się ze społeczeństwem moimi gustami :)]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha! Świat dziewiarek pełen jest niespodzianek! Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Fajnie, że napisałaś. Zaglądam, zaglądam. Może kiedyś na południu Polski zejdą się nasze drogi.
    Pozdrawiam
    D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mocno myślę o powrocie na dziewiarskie łono Małopolski, więc kto wie... Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. I ja tez zajrzalam.Dzieki za polecone ksiazki .Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka zapisana. A za zdjęcia mojego morza, dziękuję!!! Jak patrzę na zdjęcia, to bardzo mi tego widoku brakuje. Ożesz, wzruszyłam się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We wrześniu będzie więcej zdjęć, bo przed nami urlop... Tak tylko ostrzegam ;)

      Usuń
  6. U każdego w życiu zdarzają się jakieś powroty. Miło jest wracać do tych spraw co sprawiaja przyjemność, jak dzierganie i pisanie bloga. Bardzo zaciekawiłaś mnie książka i życzę miłych chwil przy ulubionym zajęciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, takie powroty lubię. Myślę, że teraz rzeczywiście uda mi się bywać tu regularniej, bo Leon zaczyna bawić się sam i wystarczy mu, że jestem obok. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  7. Piękne zdjęcia...czekam na następne i pozdrawiam ciepło i serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Parasole kojarzą mi się z Mary Poppins 😃 Takie wypady są świetne.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze odwiedziny i ciepłe słowa - dodają skrzydeł :)

Popularne posty z tego bloga

czasem praca to nie tylko praca...

pierwsza chusta