Leon
Macie zapewne jakąś historię, która mrozi Wam krew w żyłach, podnosi poziom adrenaliny, włącza w głowie coś na kształt paniki...
Ja swoją przeżyłam nocą z 4 na 5 lipca. W sobotę wybrałam się jeszcze na targ, później zrobiłam kolejną partię dżemu, zakisiłam ogórki. Byłam nawet u znajomych na działce. Wieczorem mój mąż wybrał się z kumplem na ryby, bo doszliśmy do wniosku, że skoro do porodu zostało nam jeszcze 5 tygodni, to jest to chyba ostatni bezpieczny termin... Koło 2.00 obudziło mnie dziwne uczucie...taa...odeszły mi wody! Spanikowana zadzwoniłam do Rożka, który stwierdził, że przecież jest za wcześnie (!), ale w te pędy przybył do domu. W międzyczasie obudzili jeszcze dziewczynę kumpla, żeby zawiozła nas do szpitala. Jechaliśmy w czwórkę, ja w najwyższym poziomie stresu, krzycząca, że w żadnym razie nie chcę rodzić w Oświęcimiu, tylko musimy jechać do Chrzanowa. Oni wszyscy opowiadający mniej lub bardziej śmieszne historie, żeby mnie odstresować (odstresuj kobietę, której 5 tygodni za wcześnie odeszły wody i która ma skurcze co 10 minut...powodzenia ;) ) Posłuchali :)
W pakiecie wytrzymaliśmy jeszcze do poniedziałku. Pojawiły się regularne skurcze, mąż przybył na poród rodzinny i się zaczęło ;) Szczerze - nie pamiętam, jak bolało. Wiem, że momentami bardzo i tych momentów będę się bać na przyszłość. Cała akcja trwała niecałe 7 godzin, po tym czasie pojawił się On - Leon Ludwik, 2320 g, 47 cm. Urodzony niemal 5 tygodni za wcześnie.
Ja swoją przeżyłam nocą z 4 na 5 lipca. W sobotę wybrałam się jeszcze na targ, później zrobiłam kolejną partię dżemu, zakisiłam ogórki. Byłam nawet u znajomych na działce. Wieczorem mój mąż wybrał się z kumplem na ryby, bo doszliśmy do wniosku, że skoro do porodu zostało nam jeszcze 5 tygodni, to jest to chyba ostatni bezpieczny termin... Koło 2.00 obudziło mnie dziwne uczucie...taa...odeszły mi wody! Spanikowana zadzwoniłam do Rożka, który stwierdził, że przecież jest za wcześnie (!), ale w te pędy przybył do domu. W międzyczasie obudzili jeszcze dziewczynę kumpla, żeby zawiozła nas do szpitala. Jechaliśmy w czwórkę, ja w najwyższym poziomie stresu, krzycząca, że w żadnym razie nie chcę rodzić w Oświęcimiu, tylko musimy jechać do Chrzanowa. Oni wszyscy opowiadający mniej lub bardziej śmieszne historie, żeby mnie odstresować (odstresuj kobietę, której 5 tygodni za wcześnie odeszły wody i która ma skurcze co 10 minut...powodzenia ;) ) Posłuchali :)
W pakiecie wytrzymaliśmy jeszcze do poniedziałku. Pojawiły się regularne skurcze, mąż przybył na poród rodzinny i się zaczęło ;) Szczerze - nie pamiętam, jak bolało. Wiem, że momentami bardzo i tych momentów będę się bać na przyszłość. Cała akcja trwała niecałe 7 godzin, po tym czasie pojawił się On - Leon Ludwik, 2320 g, 47 cm. Urodzony niemal 5 tygodni za wcześnie.
Wiem, że na sali porodowej trafiłam na świetne położne i lekarkę. Co ważniejsze, po porodzie przychodziły do mnie na salę i pytały, jak się z Młodym czujemy, czy wszystko w porządku. Cudowne były panie z noworodków, które poświęciły naszemu Żuczkowi mnóstwo czasu i serca. Nie robiły problemów, gdy kilka dni po porodzie musiałam go oddać, bo zaczęła się u mnie infekcja pęcherza i nie radziłam sobie sama ze sobą. A gdy szliśmy do domu, po półtora tygodnia, większość tych pań mnie wyściskała i życzyła wszystkiego dobrego. I nie działo się to w żadnej wypasionej prywatnej klinice, tylko w szpitalu powiatowym, jak najbardziej państwowym. Wiem, że byliśmy tam wyjątkowo długo, ale wszystkie moje koleżanki, wychodzące do domu po 2-3 dobach mają takie same odczucia - że to miejsce, gdzie kobieta rodząca jest traktowana jak człowiek. A to bardzo ważne.
Ściskamy Was z Leosiem bardzo mocno! Mam nadzieję, że jak już ustabilizujemy sobie dzień, to będę tu bywać częściej.
Z Leosiowych rzeczy mam wydziergany tylko kocyk :/ Taka matka ze mnie...chciałam najpierw obdziergać dzieci znajomych, a przecież w 5 tygodni takich malutkich ubranek można zrobić całkiem sporo...o ile nie braknie czasu ;)
Ojej, gratulacje! Całe szczęście, że poszło dobrze i jesteście w domu :). Genialny pajac, czy jak się tam nazywa to ubranie, które ma Leon na ostatnim zdjęciu :).
OdpowiedzUsuńWitaj Leonie! Moje gratulacje. Rośnijcie zdrowo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
D.
Gratulacje z calego serca . Witaj Okruszku .Tylko teraz masz czas na dzierganie , kiedy malestwo duzo spi , pozniej zaabsorbuje cala Twoja uwage .
OdpowiedzUsuńgratulacje, Leon słodki:-) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZ całego serca gratuluję :-) Wspaniałego masz synka :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Tez gratuluje Ci wspanialego malenstwa, widocznie spieszyl sie na ten swiat bardzo,
OdpowiedzUsuńzycze duzo zdrowia i sil,pozdrawiam goraco,ania
ojej gratuluję Ci bardzo serdecznie z całego serducha i życzę dużo zdrowia dla całej rodzinki, buziole dla Leona. Witaj kochany maluszku!
OdpowiedzUsuńWitamy małego ludka Leona-gratulacje dla rodziców!!!!!!
OdpowiedzUsuńGratuluję! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńGratulacje.masz cudnego synka.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGratuluję, synek śliczny!
OdpowiedzUsuń... ale, wybacz, nie rozumiem Twoich pochwał na cześć szpitala. Bóle nad ranem w niedzielę, skurcze co 10 minut, a oni trzymają WAS DO PONIEDZIAŁKU? A może dlatego byli później tacy mili?
gratulacje :)...synek Twoj jest taki slodziak :)....wyrosnie na lamacza serc :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze to składam Wam najlepsze życzenia :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło
pozdrawiam
Gratuluję! Cudowny maluszek :)
OdpowiedzUsuńGratuluję cudownego maluszka! Ja mam termin na koniec sierpnia/początek września i chociaż nie mam za bardzo powodów bo ciąża przebiega prawidłowo to boję się że w każdej chwili mogę zacząć rodzić. Z dzierganiem dla córeczki nie czekałam, choć akurat jeszcze nie pokusiłam się o kocyk, nie jestem przekonana czy byłby praktyczny, bo wełnianego nie uprałabym w pralce a bawełniany byłby znowu ciężki.
OdpowiedzUsuńNiech Leon rośnie zdrowo i trzymajcie się ciepło!
Piękny maluszek! Trzymajcie się zdrowo i radośnie. Ogromne gratulacje :)
OdpowiedzUsuńGratulacje - zdrowia i szczęścia dla Leosia i Ciebie.
OdpowiedzUsuńGratuluję i zycze duuuzo radosci z bycia razem:0
OdpowiedzUsuńMoje Drogie - pięknie z Leosiem i Tatą dziękujemy.
OdpowiedzUsuńTo nasze "przetrzymanie" do poniedziałku było wymuszone tym, że lekarze chcieli podać Leosiowi sterydy przyspieszające dojrzewanie pęcherzyków płucnych, więc to nie było ich zaniedbanie. Nie musieli też później "nadrabiać" dobrą opieką ;)
Serdeczne gratulacje :)
OdpowiedzUsuńTo mi przypomina niespodziankę, jaką mi zrobił mniej więcej tak samo za wcześnie mój starszy synek - uparł się rodzić w sylwestra ;) tez niczego prawie nie mieliśmy to przecież dużo czasu jeszcze ;)
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ! Gratuluje zycze wszystkiego najl naj dla calej rodzinki.Fajnego " szczupaczka" zlowiliscie RODZINNIE. Pozdrawiam goraco.
OdpowiedzUsuńLeoś jest piękny! Gratuluję! Życzę wszystkiego najlepszego całej Waszej Rodzince!
OdpowiedzUsuńHej, miałam bardzo podobnie, 4 tygodnie przed terminem o 3 w nocy odeszły wody. Wtedy nie mieliśmy telefonu, mąż pognał do kuzynki dzwonić po pogotowie, o 9.50 urodziła się córeczka, dziś ma 24 lata i 2 dni :). Nie zdążyłam się bać porodu! Wszystkiego najlepszego życzę.
OdpowiedzUsuńDzieciątko niech zdrowo rośnie, gratuluję !
OdpowiedzUsuńJa i moja córka jesteśmy z 5 lipca. Pozdrawiam ciepło:)
Gratulacje :) jaki słodki zdrówka życzę.
OdpowiedzUsuńRośnijcie zdrowo!!!
OdpowiedzUsuń