Dynia, czyli krakowskie spotkanie robótkowe

Wreszcie udało mi się na nie dotrzeć. Na początku czułam się jak świeży szczypior, w czym zapewne miało udział moje samopoczucie - katar, okrutny ból głowy i chrypa, która skutecznie zastąpiła mój głos ;) Było głośno, kolorowo i bardzo sympatycznie. Kolejne spotkanie już 4 czerwca. Okropnie żałuję,że miękkości tych włóczek nie możecie poczuć przez monitory Waszych komputerów...