Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2012

pani z telewizji

Sobota. Mój pierwszy dzień w pracy. Rano odbieram telefon i przedstawiam się "Katarzyna Zielińska". Odpowiada mi głucha cisza. Parę godzin później pojawia się pan, który dzwonił rano i mówi mi tak: - Wstawiam wodę na kawę, machinalnie wybieram numer i co słyszę? Katarzyna Zielińska. Myślę sobie - dodzwoniłem się do telewizji! Póki co na robótki nie mam czasu. Od piątku w moim sweterku przybyły całe 4 rzędy. Szaleństwo. Do przeczytania... :)

ginko in red

Obraz
Zastanawiałam się ostatnio, co tak pozytywnie wpływa na tempo mojego dziergania. Podejrzewam,że są to dwa czynniki: pierwsze primo - to, że jestem od połowy lutego chicken house, czyli kura domowa (wiem, wiem chicken to kurczak, ale tak ktoś kiedyś powiedział i zostało w pamięci), a drugie primo - systematyczne spotkania robótkowe w Dyni . Dziewczyny machające drutami z prędkością odrzutowca (dobrze,że bez charakterystycznego dla niego dźwięku) motywują mnie do działania. I działam. Bo nie chciałabym na trzecim z kolei spotkaniu dziergać tego samego szala... Przedwczoraj skończyłam ginko, robione według  tego wzoru znanego pewnie wszystkim. W związku z tym, że tymczasowo nie zarobkuję, sięgnęłam do szafy, która obdarzyła mnie motkami czerwonej Sonaty Aniluxu. Na chustę o większej ilości oczek niż oryginalny wzór zużyłam 2 motki. Chustką w pełnej krasie pozachwycałam się całe jedno popołudnie, a kolejnego dnia wysłałam ją do pewnej Kasi. Mam nadzieję, że dotrze do niej przed Świętami