listonosz ma mnie chyba dość

Wszystko zaczęło się już jakiś czas temu, kiedy skuszona ofertą w fastrydze , zakupiłam sobie dwie przecudnej urody włóczki. O, takie właśnie: Ochoczo zabrałam się za przerobienie żółtka i, wcale nie ku mojemu zdziwieniu, okazało się, że rzeczonego koloru zabraknie na sweterek! Domówiłam więc brakującą ilość i niecierpliwie czekałam na przesyłkę. Listonosz pojawił się oczywiście w godzinach mojej pracy, zostawił awizo, więc grzecznie potuptałam na pocztę. Kilka dni później wygrałam książkę Katarzyny Maicher w konkursie organizowanym na facebooku. Radość wielka, znów oczekiwanie na awizo, i znów wizyta na poczcie. A w ubiegłym tygodniu...ha! Zaskoczenie! Tym razem nie awizo, ale odebrana przesyłka od Kasi Zielińskiej, którą to Kasię poznałam na fb, dzięki którejś grupie robótkującej. I od Kasi dostałam przepiękną karteczkę oraz podkładkę pod kubek - sówkę. Dziś rozpoczęłam kolejną turę urlopu, dwa tygodnie lenistwa...no, powiedzmy że len...