paski bez pasków, czyli chusta

Wydarzenia ostatniego tygodnia zmobilizowały mnie, by skończyć chustę, którą robię od zeszłego roku ;) Moja serdeczna koleżanka zaprosiła nas bowiem na urodziny i to był impuls, by wreszcie zrobić te dwa brakujące rzędy, wyprać chustę i ją zblokować. Tak, tak, dobrze widzicie - dwa rzędy. Ale gdybyście wiedziały to, co ja, a mianowicie, że moja mama odłożyła skończenie dla mnie, wówczas pięcioletniej, sweterka i do tej pory go nie dostałam, to pewnie nie byłybyście zdziwione. Kiedyś, a było to naprawdę dawno temu, kupiłam sobie w ramach nagrody za harówkę w szkole, kilka bardzo miłych w dotyku precelków malabrigo lace. Leżało, leżało i nabierało mocy prawnej. W końcu przewinęłam jeden rogalik, a kiedy jego zabrakło, przewinęłam i drugi. I takiej oto mocy prawnej nabrało: Włóczka: malabrigo lace , jakieś 1,3 precelka Druty: KP 3,5 O kolejności zdjęć zadecydował blogger. Kolory bardziej realne na zdjęciach z Marianem (tak, mój manekin jest chłopcem o dość sz...