mama wraca do pracy
Od tygodnia jest mi cholernie ciężko. Bo - jak w temacie - wracam do pracy - już w najbliższy poniedziałek. A przecież tak niedawno mieliśmy "szybką akcję". Tak niedawno po raz pierwszy spojrzałam w te węgielki oczek. Tak niedawno maleńkie paluszki zacisnęły się na moim kciuku. A teraz kawaler ma skończone 7 miesięcy, wyraźnie pokazuje, co mu się podoba, a co nie, świetnie siedzi i coraz częściej wspina się po mnie (wszak mama to chyba najlepsza ścianka wspinaczkowa ever) lub po tacie i radosnym "E!" oznajmia, że już stoi ;) Wiem, wiem... przecież mogłam skorzystać z rocznego urlopu macierzyńskiego. Gdybym miała normalną umowę o pracę, to pewnie pisałabym te słowa gdzieś w sierpniu. Ale pracuję na zastępstwo, więc i tak mam szczęście, że mój pracodawca nie pożegnał się ze mną w dniu, gdy mu obwieściłam radosną nowinę. I teraz chyba moja kolej, by być fair. Leosiem będą na razie zajmować się moi Rodzice, którzy opiekują się już moją Siostrzenicą, prawie trzylatką....