to już prawie miesiąc

Niecały miesiąc temu wróciłam do pracy. Oczywiście pierwszego dnia MUSIAŁAM zadzwonić do moich rodziców, ale później chyba mi się to nie zdarzyło. Leoś jest szczęśliwy - widzę to po tym, jak się zachowuje. Dobrze "dogaduje się" z prawie trzyletnią Oliwką. Moi rodzice mówią, że często bawią się razem, ale tego jakoś sobie nie umiem wyobrazić ;) choć byłam już świadkiem szalonych harców na łóżku dziadków. Mnie jest intelektualnie znacznie lepiej. Brakowało mi jednak kontaktu z osobami dorosłymi, bodźców, które zmuszałyby mnie do rozwiązywania problemów innych niż to, dlaczego np. Leo nie chce kaszki z owocami leśnymi ;) Ale kłamałabym, gdybym powiedziała, że za nim nie tęsknię. Brakuje mi go i tyle. Dlatego, gdy wracam z pracy to jest czas na tulenie, noszenie, wspólną zabawę. Bardzo Wam dziękuję za komentarze pod ostatnim postem. Wiem, że brzmiałam w nim trochę tak, jakbym nie chciała przeciąć pępowiny ;) Ale spokojnie - nie mam zamiaru przywiązywać do siebie Leosia. ...