Cytrynka i inne takie

ojojoj...dawno nic tu nie pisałam, bo primo nie było o czym a po drugie primo - nie było czasu. Dzisiaj wreszcie mogę się pochwalić cytrynką, czyli słynnym już Citronem . Udało mi się go skończyć (a przede wszystkim zacząć) dzięki Artesance , która cierpliwie tłumaczyła, a nawet rysowała :) dla mnie początek cytrynki, bo okazałam się być w tym temacie Misiem o Bardzo Małym Rozumku ;) Dziabałam moją cytrynkę z Luny, na drutkach 3,5. Efekt - powstała mi zielona mgiełka. Zresztą oceńcie sami: A tutaj na Ludziu, za wygląd którego z góry przepraszam! Muszę przyznać, że falbanka troszkę mnie oskubała z radości, bo momentami myślałam, że rzucę ją w kąt (cytrynkę w całości, oczywiście, nie samą falbankę). Ostatnio udało mi się odwiedzić samochodem przepiękne miasto Tychy. Przypuszczam, że będę się Tychami zachwycać, kiedy zdam egzamin na kierownicę. No i w czasie tej wizyty padło mi w eLce sprzęgło - najpierw nie dałam rady zmienić biegów, potem pedał w dziwny sposób odskakiwał. ...