i po imprezie

Nie jest dobrze... nie wiem, od czego zacząć. Chyba od tego, że DZIĘKUJĘ WAM RAZ JESZCZE ZA OGROMNE SERCE, które okazaliście przysyłając rozmaite rzeczy na akcję dla mojej Paulinki. Cały weekend upłynął nam pod hasłem "Festiwal Tańca" - zaczęło się od piątkowego koncertu kwartetu smyczkowego Dell'arte. Dziewczyny zagrały charytatywnie godzinny koncert... słuchałam ich po raz trzeci i po raz trzeci dałam się porwać...
Później była bardzo niespokojna noc, podczas której śniło mi się,że z trudem udało się nam sprzedać 1 (słownie: jedną) kartkę. Horror! Agatka zapewne znów będzie się śmiać, jak z tego snu z sobowtórem Maseraka, ale co tam! Choć się nie wyspałam wstałam wcześnie... potem był jeszcze krótki czas na pakowanie i wyruszyliśmy corsycą załadowaną aż miło do Chełmka. 
Ludziów było dużo, ja i wszyscy moi Zaplątani byliśmy naprawdę przejęci. Wszyscy czekali, aż pojawi się gwiazda spotkania, czyli Rafał Maserak. Chciałabym pominąć fakt, że przez dłuższą chwilę nie mogłam go wypatrzeć w tłumie, który niemal od razu pochłonął go zupełnie...I wiecie co? Jestem pod wrażeniem ciepła, jakie bije od tego gościa. Miał czas dla wszystkich, nikomu nie odmówił autografu czy zdjęcia, Paulinkę odwiedził w domu. Myślę,że swoją energią zaraził publiczność, która nie potrafiła odmówić mu, kiedy podbijał cenę w czasie prowadzenia licytacji. Bardzo ważne jest dla mnie to,że te moje dzieciaki dostały skrzydeł, ponieważ jako "Zaplątani" zebraliśmy całkiem niezłą sumę :)
Ze zmniejszonym składem ZAPLĄTANYCH W NITKACH gdzieś w połowie imprezy. Na stoliku też jakby pusto...
Z organizatorkami imprezy, Rafałem Maserakiem i mamą Paulinki


Promocja dzianiny! Ja w Darcy, a Rafał w szalu i skarpeciakach:)
PS Rafał Maserak był jak najbardziej prawdziwy! Żaden sobowtór :)

A teraz czas na drutki. Brałam udział w wymiance u Matricarii, moją parą była Dorotka, której wysłałam takie coś - dwa ocieplacze na kubeczek oraz dwie podkładki.
Od niej przyszły do mnie cuda...ciągle nie obfotografowane... ale zdjęcie pojawi się niebawem. Ja tymczasem zmykam - idę skończyć czapkę, bo jutro mikołajki klasowe i pani Kasia postanowiła zrobić ocieplacz na szyję (jest już) i czapę, która w połowie drogi...

Komentarze

  1. Cieszę się, że impreza udała się bez zgrzytów, a sny nie okazały się prorocze, i zaproszony Gość nie zawiódł. Gratuluję pomysłu i realizacji. Bardzo ładnie Pan Maserak prezentuje dzianinę :-) Model z prawdziwego zdarzenia, a że obok Niego stoi prześliczna Modelka, o tym pisać nie trzeba, bo każdy widzi :-) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jasne, że się uśmiałam :D choć przyznaję, że w sytuacjach stresowych też mam takie głupkowate sny, po których jestem jeszcze bardziej niewyspana i zdenerwowana, więc doskonale Cię rozumiem :) Cieszę się, że akcja się powiodła i w skarpetkach wystąpił oryginał, nie sobowtór :D
    Miłych klasowych mikołajek!

    OdpowiedzUsuń
  3. Durne sny w sytuacjach stresowych - znam to. Choć najgłupiej śniłam w ciąży, na przykład że karmię piersią gigantyczną rybkę gupika... Brrrr :)
    Kim jest ten Maserak? Muszę się dokształcić, ale tak czy siak jako modele prezentujecie się znakomicie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Skromnie tylko pogratuluję udanej imprezy.
    Ale miałyście CIACHO...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze odwiedziny i ciepłe słowa - dodają skrzydeł :)

Popularne posty z tego bloga

czasem praca to nie tylko praca...

pierwsza chusta