skarpetki :)

Skończyłam! Wprawdzie jeszcze nie pochowałam nitek, ale już są. Sztuk dwie. I wiecie co...pierwszą robiłam 2 miesiące, a drugą - kilka godzin! Miałam wprawdzie przy tej pierwszej tragiczny zastój, bo pięta ciągle nie chciała wyjść (taaa... skrócone rzędy...), za to, jak już "zazbroiłam" i machnęłam pierwszą, to druga poszła od ręki. 
I tak się prezentują
Mam nadzieję, że właścicielka będzie zadowolona.

Udało mi się jeszcze popełnić filcowane kolczyki. Ciągle daleko im do ideału, ale cały czas się uczę.





Wśród UFOków znalazłam jeszcze chustę, dzielnie macham drutami, by ją skończyć, bo wstyd mi strasznie, że takie zaległości mi się porobiły.
*******
Zapisałam się też na wymiankę wielkanocną u Lucynki




A na koniec - kwiatek, który kwitnąć powinien w Boże Narodzenie, nazywany różnie, u nas "grudniokiem". Mój wypuścił trzecie pączki... może do wakacji przestanie kwitnąć :)

*******
Moje Drogie Dziewczyny - oddanie książek było dla mnie czynem heroicznym wręcz, bo jestem emocjonalnie związana z każdą z mojej kolekcji. Psychicznie przygotowuję się do kolejnej "akcji", bo znów zaczyna mi brakować miejsca na półkach... Pani z biblioteki cieszy się niezmiernie, kiedy dostanie coś za darmo. A poza tym, jeśli tylko choć jeden ludź tę książkę przeczyta, to warto, bo u mnie pewnie nie miałaby na to szans przez długi czas.

Komentarze

  1. Witaj, Kasieńko, między nami blogowiczkami. "Udało" mi się nie zauważyć Twego poprzedniego posta.A tu dodatkowe zaskoczenie - wzięłaś się za filcowanie! Bardzo fajnie!
    Pod skarpetkami zauważyłam ładną serwetkę - chyba jednak robioną maszynowo?
    W naszym mieszkanku wigiljanka nie chciała rosnąć.Stała i marniała.Tak marnieją też wszystkie paprotki.Słyszałam, że po wypuszczeniu pączków przez wigiljankę nie wolno jej ruszać bo zrzuci wszystkie kwiaty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Serwetka sklepowa :( A ja mojego kwiatka uratowałam, bo w pokoju rodziców nie chciał rosnąć, tylko marniał. Był mały, chudy i raczej badylasty. A teraz zajmuje mi 1/3 parapetu... i tak - nie można go ruszać, więc pewnie zostawię go rodzicom, jak będę opuszczać dom rodzinny

    OdpowiedzUsuń
  3. Skarpetki fachowe (zazdroszcze, mnie pięty, póki co, przerosły). Kolczyki maja piękne kolory.
    A kwiatek, u nas nazywany grudnikiem, też mamy. Brzydal z niego, ale gdy juz postanowimy go wyrzucić, to natychmiast wypuszcza dziesiątki pączków - i znowu nam go szkoda :)
    Rozumiem ból przy oddawaniu książek. Oj, rozumiem...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolczyki ekstra!
    Kwiat przepiękny. Zazdroszczę.
    Skarpety super popełniłaś. Gratuluję!
    Podziwiam. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. skarpetki...moja zmora,ale Tobie się udało to może i mi się uda?
    kolczyki prezentują się znakomicie ,a kwiatek jest piękny ,mój niestety nie kwitnie a ma już 2 lata

    OdpowiedzUsuń
  6. A moje skarpetki wciąz przede mną....do zrobienia)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdroszczę tych skarpetek, mnie sie jakos nie chce zabierać do takiej precyzyjnej roboty :-) Oznajmiam i zapraszam, spotkanie 9 kwietnia!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nieważne jak długo trwało dzierganie tych skarpetek,ważne,że są ,takie fajne i kolorowe:)A kolczyki kapitalne:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Śliczne kolczyki. Skarpetki w końcu są, super wyszły..Kaktus pięknie zakwitł. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratuluję skarpet - mi też zawsze ta druga idzie jak burza:) Kolczyki cudne. A grudniok też u mnie kwitnie;) Chyba im się pomieszało przez tę długą zimę:)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  11. Skarpety bardzo fajne mnie też powoli nachodzi żeby jakieś spróbować wydziergać :)!!!A kolczyki jak dla mnie przepiękne a jeśli nawet nie byłyby idealne to pamiętaj nie ma piękna bez skazy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Eee... Kasia! ...no piękne te Twoje skarpetki! Teraz to już próbuj takie ażurowe... na lato!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze odwiedziny i ciepłe słowa - dodają skrzydeł :)

Popularne posty z tego bloga

czasem praca to nie tylko praca...

pierwsza chusta