zezwłok ukończony

Chyba nie pamiętam, kiedy zaczęłam robić żółty sweterek. Było to na pewno wczesną wiosną, bo planowałam wykorzystywać go w te jeszcze nieco chłodne wiosenne wieczory i poranki. Od tego czasu minęły lata świetlne, a ja po wielu próbach ukończyłam wreszcie żółty zezwłok. Muszę się przyznać,że w którymś momencie zaczęłam mu złorzeczyć i obiecywałam,że jak tylko przyszyję guziki, to trafi do kontenera z ubraniami. Tak go nie lubiłam w dzierganiu, że hej! Nadejszla jednak wiekopomna chwila i zezwłok został ukończony. Wrzuciłam go wtedy na me nie takie wcale chude kości i...pokochałam miłością prawdziwą. Nie przeszkadza mi wcale, ale to wcale fakt,że robiony ze 100% akrylu, zastanawiam się nawet, jak mogłam tak nad nim kręcić nosem.Miał już swoją premierę między innymi w pracy i musiałam strzec go jak oka w głowie ;) Dobra, dość już gadania. Oto winowajca

Rożek obiecuje lepsze zdjęcia, bo wtedy chyba oboje nie mieliśmy natchnienia.

W ubiegłym tygodniu zrobiłam sobie dwie wycieczki w poszukiwaniu sukni ślubnej. Ceny powaliły mnie z nóg (w promocji jedyne 2500 zł). Postanowiłam sobie jednak,że będą to dwie i tylko dwie wycieczki w tym roku, bo nie ma sensu przymierzać setek, a na ostateczną decyzję mam jeszcze troszkę czasu. I wiecie co? Nie będzie ani jednej kolejnej wycieczki, bo kupiłam sobie suknię ślubną!!! Suknia jest idealna - dokładnie taka, jak ją sobie wymarzyłam. Delikatna, lekka, zwiewna...i mówiąc skromnie bardzo się sobie w niej podobam. I naprawdę nie waży 100 kilo, jak mnóstwo pozostałych, które mierzyłam. Nie ma tysiąca kół i halek. Moja mama i młodsza Sis, które były ze mną stwierdziły, że sukienka jest "kasiowa", a to też jest bardzo ważne. Wymaga ona jedynie skrócenia, a cena jest naprawdę, ale to naprawdę bardzo atrakcyjna. Zdjęć oczywiście nie mam - zamieszczę w kwietniu :) A nawet gdybym miała, to i tak bym nie wrzuciła, bo Rożek też tu zagląda.

Zmykam teraz na zumbę :) Nigdy nie podobało mi się "wspólnotowe" pocenie się, ale ta forma wysiłku fizycznego leży w mojej naturze. Co się tam dzieje, to głowa mała ;)

No i ...no i wszystko wskazuje na to,że pojawię się na najbliższym spotkaniu robótkowym w krakowskiej Dyni, bo 15 września zaczynam urlop i wreszcie mam wolny ten weekend, w którym odbywa się dyniodziejstwo :D

Komentarze

  1. Ciekawie wygląda Twój sweterk. Jednak brakuje mi lepszych zdjęć, by zobaczyć szczegóły.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, ślicznie wygladasz:) Cieszę się, że się zobaczymy!

    OdpowiedzUsuń
  3. sweterek jest świetny ;)
    i miłego "Zumbowania" ;)ja się też w to ostatnio wkręciłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sweterek jest prześliczny, pilnuj go. Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  5. No fajnie wyglada na Tobie, ale wiecej fotek obowiazkowe, zebysmy mogly detalami oczy nacieszyc ;o)...pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ładnie Ci w nim, kolorek bardzo twarzowy :D
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Sweterek ekstra. Pięknie w nim wyglądasz. Gratuluje zakupu sukni ślubnej. Na pewno umieścisz jakąś fotkę ze ślubu, poczekamy

    OdpowiedzUsuń
  8. Sweterek bardzo mi się podoba ,zwłaszcza ten kanarkowy kolorek :)
    Gratuluję znalezienia sukni :)!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Super żółty zezwłok - fajnie wygląda :) ewa

    OdpowiedzUsuń
  10. Sweterek jest naprawdę fajny! Delikatny, ale z wyrazem!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze odwiedziny i ciepłe słowa - dodają skrzydeł :)

Popularne posty z tego bloga

czasem praca to nie tylko praca...

pierwsza chusta