Babcia

Moją Babcię chciałam Wam przedstawić już jakiś czas temu. Ciągle jednak nie umiałam znaleźć słów odpowiednich, a jak wiecie, dla polonistki słowo to podstawa! Dziś już wiem, co chcę Wam o Niej powiedzieć. 

To wszystko przez Nią. Chyba tak powinnam zacząć, bo od kiedy pamiętam moja Babcia, która w ubiegłym roku skończyła 89 lat, robiła na drutach. Gdy byłam dzieckiem jednym z moich ulubionych zajęć było pomaganie babci w...pruciu swetrów. To był dla mnie rytuał. Siadałyśmy w kuchni, w piecu wesoło buzował ogień, było przyjemnie ciepło...Leżący na tapczanie dziadzio nucił coś pod nosem, a my rząd za rządkiem prułyśmy stary sweter, szalik, czapkę...Zmieniałyśmy się rolami, raz prułam ja, a babcia nawijała wełnę na motek, a innym razem pruła babcia, a ja motkowałam.

Jest jeszcze jedno wspomnienie, właściwie obrazek - wchodzę do kuchni, a moja babcia siedzi na stole,  stojącym przy oknie. Jedną nogę ma opartą na krześle, drugą wyprostowaną na blacie i robi na drutach.

To było babci ulubione miejsce dziergania. A to dlatego,że nie umiała robić na drutach przy świetle elektrycznym.

Nie wiem, jak to się stało, że nie zaczęłam robić na drutach właśnie wtedy. Robiłam pompony do czapek, szydełkowałam, ale druty były mi jakoś niewygodne. Ale kiedy na studiach postanowiłam okiełznać te dwa patyczki i włóczkę, babcia z prawdziwą cierpliwością tłumaczyła, jak dodać oczko, jak zamknąć, jak zrobić główkę rękawa... Choć gdy postanowiłam zrobić sobie asymetryczny sweterek, chwyciła się za głowę i powiedziała "Dziecko, czyś ty zwariowała??". Dopięłam swego, a babcia zobaczywszy gotowy wytwór, przyznała,że wyszedł nieźle. 

Ostatni sweter zaczęła 5 lat temu, do skończenia zostało jej jakieś 15 cm rękawów. Od 5 lat babcia nie wzięła drutów do ręki. 5 lat temu zmarł mój ukochany dziadzio, który zajmował się mną, gdy byłam dzieckiem. Ja sama sprułam sweter, który zaczęłam robić troszkę przed tym, jak dziadzio trafił do szpitala. Nie umiałam go skończyć. Nawet teraz, choć minęło już tyle czasu, mam oczy pełne łez.

Dzisiaj moja babcia ma buzię jak rodzynka,ale w oczach czają się wesołe ogniki.
Ciągle ma to niesamowite poczucie humoru. 
Codziennie czyta 2 gazety. 
Od czasu do czasu powie z uznaniem "takiego bym nie zrobiła", choć podejrzewam,że dałaby sobie radę :) 
I myślę sobie, że się cieszy, że jako jedyna w rodzinie macham drutami. 


Komentarze

  1. I właśnie za takie wspomnienia najbardziej nasze Babcie kochamy.......

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszy się napewno. Babcie takie już są. Moja Babcia nie chciała mnie nauczyć szydełkować mówiąc "to nie dla was młodych, wy nie macie cierpliwości". Teraz tylko dopytuje się jak tam mi idzie, a czasem jakąś włóczkę ze swoich dawnych zapasów podrzuci.

    OdpowiedzUsuń
  3. może i się długo zbieralaś ale pięknie przedstawiłaś swoją Babcię :) ja już nie mam Dziadków a wczoraj pochowaliśmy Dziadka mojego męża więc wzruszył mnie Twój opis ...... zdrówka dla Babci i dużo uścisków :))))))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie piszesz o Babci,oby jak najdłużej była z Wami.Pozdrawiam,Dorota

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudownie przedstawiłaś swoją babcię -SKARB NAJWIĘKSZY!!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj jak miło na serduchu się robi kiedy czyta się takie wspomnienia. Moja babcia też robiła na drutach i jak byłam mała nauczyła mnie podstaw drutowania, niestety zmarła rok temu i gdy porządkowałam jej strych to łzy napływały mi do oczu kiedy znalazłam jej robótki, stare gazety ze wzorami i kłębki wełny...zazdroszczę Ci, że swoją możesz przytulić i powiedzieć jak bardzo ją kochasz...

    OdpowiedzUsuń
  7. Pozazdrościć takiej babci, ja nie mam takich wspomnień, echhh.....

    OdpowiedzUsuń
  8. ja tez od Babci zaraziłam się drutowaniem:) pamiętam ją siedzącą przy piecu wieczorami jak dzierga swetry dla Dziadka i mojego taty...nie ma jej już prawie 13 lat, ale w noc poprzedzającą Dzień Babci przyśniła mi się...

    OdpowiedzUsuń
  9. Duuuuuużo zdrówka dla Babci:))))Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie też uczyła Babcia :) latem na wakacjach nad morzem, gdy cały czas lało, a dziecię (czyli ja) się nudziło - nauczyła mnie nabierać oczka - zwykłą nitką na słomkę do napojów :))) (nie miałyśmy tam igliczek ani włóczki).
    Później bywało, że to ja dla Babci robiłam swetry i też pokazywałam nowinki (skarpetki od palców i takie tam).
    Ściskam Cię i kłaniam się Twojej Babci!

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękny i wzruszający post. Tak ładnie piszesz o swojej babci :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za ten usunięty komentarz, coś mi nie wyszło :(
      Pozdrawiam Panią Babcię! Ja też poznałam oczka lewe i prawe od swojej babci.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze odwiedziny i ciepłe słowa - dodają skrzydeł :)

Popularne posty z tego bloga

czasem praca to nie tylko praca...

pierwsza chusta