wspólne dzierganie i czytanie

W końcu i ja dołączam do tej zacnej grupy :)
Tak naprawdę nie wiem, dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej. Wszak czytam, zdarza się, że w ilościach hurtowych. W ostatnim czasie cierpiałam chyba na taki niedobór słowa drukowanego, że dosłownie w kilka popołudni pochłonęłam "Obraz pośmiertny" Marininy, a później sięgnęłam po znacznie bardziej opasłe tomisko.
Jeszcze w grudniu kupiłam sobie "Szmaragdową tablicę" Carli Montero. Na początku tylko głaskałam jej grzbiet, bo wiedziałam, że niestety nie mam dość czasu, by móc się zaczytać. Podejrzewałam bowiem, że będzie to jedna z "tych" książek, które wciągają mnie od pierwszej strony. I miałam rację! Dwa plany czasowe, wyraźnie nakreśleni bohaterowie, tajemnica...czyż można chcieć więcej? ;) Mam jednak niestety brzydki nawyk czytania kilku książek naraz. To moja "wielka trójka" ostatnich dni.
Chyba najbardziej opornie idzie mi z "Lekcją Madame Chic"...

A na drutach ciągle Harvest, muszę przyznać, że "Szmaragdowa tablica" bardzo pomogła mu zostać dłużej na drutach, bo tak się zaczytałam, że wielokrotnie książka wygrywała z drutami. Jakiś postęp jest,
z naciskiem na jakiś ;)

Częściej w sumie szyję, o ile mogę tak powiedzieć; rozpoczęłam bowiem wyszywanie haftem matematycznym kartek wielkanocnych. Sporo jest już wyszytych, a to tylko taka mała próbka:


Serdeczności - wracam do książek/drutów? Heh...jeszcze nie wiem.
Swoją drogą, podziwiam słuchające książek. Mnie za bardzo rozpraszają lektorzy...

Komentarze

  1. Karteczki piękne! Ja kiedyś nie wyobrażałam sobie książki w innej formie, jak tylko do czytania :-) Teraz czasami zdarza mi się słuchać audiobooków, jak chcę, żeby moje prace rękodzielnicze szybciej się posuwały. Bo u mnie zawsze dobra książka wygrywa z robótką :-) Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) mam nadzieję, że kiedyś przekonam się do audiobooków, na razie towarzyszą mi tylko w podróży, druty oczywiście też. I u mnie robótka przegrywa z książką, ale wcale tego nie żałuję

      Usuń
  2. Jak się ma takie książki , to nic dziwnego , że wygrywają one z drutami:) ja jeszcze nawet nie pomyślałam o świętach, a co dopiero coś świątecznego zrobić? A karteczki zaiste urocze, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki polecam, najbardziej "Szmaragdową tablicę". Za kartki wzięłam się wcześniej nauczona doświadczeniem - większość idzie na sprzedaż, a mnie później brakuje..."szewc bez butów i takie tam..." ;)

      Usuń
  3. Ja chyba w końcu się skusze na to wspólne czytanie i dzierganie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skuś się, skuś :) chyba wszystkie nałogowo czytamy...

      Usuń
  4. No właśnie, tak to jest że dobra lektura wygrywa z robótką, U mnie też ;) Dlatego czasem audiobooków słucham zamiast tradycyjnej książki. Nawet ostatnio telefon służy jako przycisk do papieru i czytam jednocześnie z dzierganiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I Ty też! To chyba się rozgrzeszam ;) O telefonie jako przycisku do książki nie pomyślałam, muszę spróbować, koniecznie!

      Usuń
  5. Oj jak ja dawno nic nie przeczytałam w sensie książki ..Ech ten remont .... Karteczki wielkanocne super-pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewciu,w czasie naszego remontu czytywalam przede wszystkim opisy techniczne i inne takie ;) dziekuje za mile slowa

      Usuń
  6. Ale śliczności! Karteczki z haftem są cudne. A dobra książka to podstawa. Jestem po sesji, to wracam do moich lektur. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze odwiedziny i ciepłe słowa - dodają skrzydeł :)

Popularne posty z tego bloga

czasem praca to nie tylko praca...

pierwsza chusta