wspólne czytanie i dzierganie - w sobotę

Dwa tygodnie temu odgrażałam się, że na urlopie to będę się lenić do woli! Taa... Z planów wyszło to, co zwykle, czyli wielkie NIC. W dodatku praca mnie prześladowała przez prawie cały ten czas. Z dziergania nie miałam właściwie ani rządka, choć podejrzewam, że prułam pierwszą wersję Gemini, które obecnie na drutach.
Udało mi się natomiast trochę poczytać, na szczęście nie tylko w ramach drugiej pracy. :) W życiu nie czytałam żadnej książki Nory Roberts, skusiłam się jednak na jej "Port macierzysty" w trakcie ostatnich odwiedzin w mojej ulubionej krakowskiej Taniej Książce ( to ta przy ul. Grodzkiej, za arkadami, w stronę Wawelu). Rzadko wychodzę stamtąd z pustymi rękami, czasem kupię też coś Rożkowi, ale to naprawdę czasem, bo choć wiem, jakie książki czyta, jest szansa, że nie trafię do końca w jego gust.
Najpierw słów parę o "Porcie macierzystym" - jeśli szukacie ciekawej historii z wątkiem kryminalnym, sprawnie opowiedzianej - jest to książka dla Was. Główną bohaterką jest Miranda Jones, która otrzymuje zlecenie sprawdzenia autentyczności statuetki Czarnej Damy, wykonanej z brązu przez samego Michała Anioła. Sprawa okazuje się jednak bardziej skomplikowana, niż się początkowo wydawało, a pojawiające się nowe fakty i pytania, wcale nie ułatwiają rozwiązania zagadki. Polecam z czystym sercem.
Drugą książką, którą w tym czasie przeczytałam był klasyk Agathy Christie "Pierwsze, drugie...zapnij mi obuwie", w którym główną rolę gra Herkules Poirot. (Szczerze mówiąc wolę pannę Marple, nie tylko dlatego, że robi na drutach - jest mi chyba po prostu bliższa, a mały Belg działa mi czasem na nerwy. Moja siostra ma zupełnie odwrotnie.). Tutaj wszystko zaczyna się od domniemanego samobójstwa dentysty... Poirot zaś uważa, że było to morderstwo - zostaje mu "tylko" udowodnienie tego, co wcale łatwe nie jest, gdyż ktoś bardzo się stara, by sprawa nie wyszła na jaw.
 
No i wreszcie - druty! Jeszcze w czasie urlopu nabrałam oczka na Gemini, okazało się jednak, że mnie poniosło z wielkością i musiałam pruć. Robię na mniejszych drutach, niż we wzorze i źle sobie przeliczyłam wielkość/liczbę oczek. No nic, szkodliwość czynu była marna, bo nie miałam tego więcej niż 2 cm. Gorzej było w ubiegły weekend, który spędziłam pod kołdrą, bo okazało się, że i mnie dopadło wirusowe zapalenie krtani i dostałam jeden z tych antybiotyków w końskiej dawce ;) Od piątku do niedzieli głównie spałam, a jak udawało mi się być świadomą, to robiłam Gemini, na które ochoczo po raz drugi nabrałam oczka. Gdzieś na wysokości biustu (bluzeczka robiona od góry) dokonałam przymiarki i stwierdziłam: "Nie wejdę". Dodałam oczek raz, a że wydało mi się za mało, dodałam drugi raz. Noo...możecie sobie wyobrazić tę falbankę, która mi się zrobiła. Zanim się zorientowałam, co zrobiłam, udziergałam jakieś 10 cm... Trzeba było pruć... Tak to jest, jak się chce być mądrzejszym od wzoru..ehh. W tym tygodniu pochłonęła mnie praca, w środę wręczaliśmy nagrody najlepszym wolontariuszom, więc jako szefowa wolontariatu musiałam wszystkiego dopilnować, a poza tym zbierałam zgłoszenia od chętnych do udziału w nowym projekcie dla wolontariuszy. Efekt - 100% więcej zgłoszeń, niż miejsc. Jak pomyślę o tym, co mnie czeka do końce sierpnia, to bardzo, ale to bardzo pragnę urlopu!

Zdecydowanie powinnam pisać częściej, przynajmniej nie robiłyby mi się prace magisterskie... Ściskam Was serdecznie, Beatko - może w przyszłym tygodniu?

Komentarze

  1. swietny kolor wybralas, bardzo mi sie podoba, zycze rychlego ukonczenia , bez przygod

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam tę książkę A. Christie i jak zwykle nie pamiętam, kto jest zabójcą - oto, dlaczego mogę w kółko czytać jej książki. Uwielbiam je i z cudowną łatwością zapominam - przynajmniej co wakacje mogę do tych książek wracać - a uwielbiam A. Christie! Pocieszasz mnie - starego "prujacza", że też prujesz. Ja tak mam, że jak nie pruję chociaż raz każdego swetra w trakcie roboty, to jest pewne, że nie wyjdzie ładny. Najładniejsze są te kilka razy prute, rzucane w kąt i podnoszone i znów robione :)
    Trzymam kciuki za Twoją robótkę - śliczny kolor!
    Pozdrawiam,
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się bardzo ładny sweterek w miłym kolorze.
    Pozdrawiam serdecznie Dorota

    OdpowiedzUsuń
  4. ja też czasem mam takie "przygody" ze wzorami :) mam nadzieję,że z przyjemnością i szybko skończysz projekt :)
    dzięki za recenzje książek - czuję się zachęcona - muszę sprawdzić w bibliotece czy są do wypożyczenia :) no i oby kolejne wolne dni były takie jak planowałaś :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze odwiedziny i ciepłe słowa - dodają skrzydeł :)

Popularne posty z tego bloga

czasem praca to nie tylko praca...

pierwsza chusta