Środowy - w końcu :)

O drutach będzie niewiele... bo od listopada niewiele się na nich działo. Więcej będzie o książkach - tych czytanych dla przyjemności, bez trudnej historii Holokaustu.
Przed Świętami skończyłam synową czapeczkę. Zdjęcie wyjątkowo na modelu, bo chyba był w szoku i dlatego nie zachowywał się jak znikający punkt ;) Zdjęcie niestety "podłogowe", bo Juniorek zaczął wtedy wykazywać zainteresowanie dywanem i tym, co można na nim robić.


Dzierganie z Leosiem jest równoznaczne z kontrolą jakości - syn najpierw sprawdza motek, przeżuwając część włóczki, później zabiera się za to, co z drutów schodzi. Na razie nie dostałam upomnienia, więc chyba idzie nieźle ;)
 
A na drutach sweterek, który kiedyś zaistniał tu jako kołowiec... Doszłam jednak do wniosków dwóch: 1. nie chcę mieć tarczy strzelniczej na plecach, 2. to chyba jednak nie mój fason - cóż, gdzie jak gdzie, ale w kolejce po wzrost nie stałam.




Zdecydowanie lepiej idzie mi nadrabianie książkowych zaległości. Z tych trzech przeczytałam dwie, trzecia - w trakcie.
Nie wiem, czy któraś z Was czytała "Zanim się pojawiłeś". Jeśli nie - to naprawdę polecam. To historia spotkania Lou, która traci pracę w ulubionej kawiarni, z Willem - mężczyzną, który kilka lat wcześniej, w wyniku wypadku, został sparaliżowany. Dobrze napisana, przyciągająca do siebie opowieść. Przyciągająca do tego stopnia, że choć padałam po egzaminie ze zmęczenia (i stresu), to zarwałam nockę i czytałam tę książkę chyba do 4.00 nad razem. Cóż...kolejny dzień był bolesny...
Czas teraz na rozczarowanie - "Dziewczyna z pociągu" mogłaby być jedną z moich ulubionych książek. Mogłaby, jednak nie zaiskrzyło między nami. Główna bohaterka, Rachel, dojeżdża do pracy pociągiem. Wydaje jej się, że zna ludzi, których widzi codziennie przez okno pociągu. Pewnego dnia widzi coś... i nie do końca pamięta co. Co mi w tej książce nie pasuje? Chyba to, że ciągnie się niemiłosiernie, w niektórych momentach jest nudna jak flaki z olejem. Spodziewałam się prawdziwego łaaał, a mam chyba lekki żal wydanych pieniędzy.
Teraz czytam "Krocząc wśród cieni". Na razie nie mogę powiedzieć o tej książce zbyt wiele, bo jestem zaledwie na 50. stronie. Ale, ale...mam wrażenie, że dla niej też zarwę nockę ;)




Komentarze

  1. Wspaniałego masz synka :-) Rośnie jak na drożdżach :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, dziękuję :) Czasem myślę, że w jakiś cudowny sposób te drożdże podjada ;)

      Usuń
  2. Ale model słodziak - pierwszą książkę już zapisuję . Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  3. model super - tester rewelka

    a z ksiazkami podziwiam. ja wlasnie skonczylam druga ksiazke w tym roku i tym samym przy mojej trojce pobilam rekord przeczytanych w ciagu ostatnich dwoch lat ksiazek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie w domu zawsze się czytało, z dzieciństwa pamiętam mamę z książką - gdzieś tam, od czasu do czasu coś musiała przeczytać, a nas też trójka. Mnie bardziej zastanawia fakt, jak udało mi się zdać te dwa egzaminy ;) Życzę czasu - dla siebie, na czytanie i inne przyjemności :)

      Usuń
  4. super jest ten Twój mały facet
    co do kołowców to zgadzam sie z Tobą

    OdpowiedzUsuń
  5. Hihi - ale ten kołowiec chodził za mną ładnych kilka miesięcy. Dobrze, że już sobie poszedł.
    A mały facet - noo..czaruś pierwszej wody ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Synuś pięknie się prezentuje w czapeczce, a kontrola jakości musi być :-)
    "Zanim się pojawiłeś" już trafiło na moją listę "chcę przeczytać" ;-)
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze odwiedziny i ciepłe słowa - dodają skrzydeł :)

Popularne posty z tego bloga

czasem praca to nie tylko praca...

pierwsza chusta