z rozmyślań przy śniadaniu

Wiem, wiem, że to tytuł jednej z płyt grupy Myslovitz.

Niedawno Pimposhka opublikowała u siebie post "Kilka słów do przyszłych mam" klik! Część z Was pewnie go czytała, część nie - ale ja nie o nim.
Przypomniałam sobie bowiem w czasie lektury tegoż, jak na moją ciążę i później już na "oswobodzonego" Potomka reagowali ludzie, którzy albo są w moim wieku, albo doskonale wiedzą, ile mam lat.
Przez długi czas, kiedy ciążowy brzuszek zaczął już być widoczny i do momentu, kiedy Leo skończył chyba 3 miesiące, spotykałam się ze zdziwieniem, że ja w tym wieku... Po urodzeniu niejednokrotnie słyszałam pytania: "A to Twoje?". Komuś odpowiedziałam, że nie, że z wypożyczalni, bo chciałam zobaczyć, jak to jest... Ale wyobraźcie sobie miny wszystkich, kiedy 3 tygodnie po porodzie zdeklarowałam, że mogę rodzić kolejne! (deklarację podtrzymuję do tej pory, mimo że nie pamiętam, co to znaczy przespać noc, że syn od czasu gryzie, że czasem nie mam siły i że brakuje czasu na dzierganie, choć i to powoli się stabilizuje na moją korzyść - ale za to otrzymuję najwspanialszy uśmiech pod słońcem)...

Leosia rodziłam mając 35 lat. Dziś wiem, że byłoby mi fizycznie łatwiej, gdybym go urodziła około 30tki. wtedy wolniej się męczyłam, a szybciej regenerowałam, a nieprzespane noce nie dawały mi się tak mocno we znaki. Jednak i tak uważam, że pojawił się w najwłaściwszym z właściwych momentów :)

Mam mocną nadzieję, że kolejny post będzie dziergany :) Bo działam!

Uściski dla Was wszystkich

Komentarze

  1. Też miałam dziecko późno (na tamte czasy - prawie 30 lat temu). Późniejsze macierzyństwo jest bardziej świadome i odpowiedzialne. Dziecko jest oczekiwane, nieprzypadkowe i rodzice z gotowością je przyjmują. Nie uważam, żeby to było nieodpowiednie. Trzeba tylko uważać, żeby nie popaść w nadmierną nadopiekuńczość. Często starsi rodzice całkowicie poświęcają się potomkowi i zapominają o swym życiu i potrzebach - to też błąd. Trzeba wszystko wyważyć.
    Odnośnie opisanej sytuacji; najgorzej czułam się na spotkaniach rodziców w nauczaniu początkowym w otoczeniu młodziutkich mam (takich siusiek po dwadzieścia parę lat) - ja dobiegałam czterdziestki... Hmm w liceum było już OK.

    OdpowiedzUsuń
  2. To dla niezrozumiałe i przykre, że kogoś to jeszcze dziwi, że kobieta może zdecydować się na dziecko wtedy, kiedy uważa, że przyszedł na to odpowiedni moment: że ją na to stać, że dojrzała do roli matki, że ma przy sobie odpowiedniego partnera itd. Zwłaszcza że obecnie mało kogo w młodszym wieku stać emocjonalnie i finansowo na dzieci. Większość moich znajomych rówieśniczek (28), które zostały mamami, po prostu wpadła. Część z nich jest już po rozwodzie, bo tatuś okazał się niezbyt dobrym mężem i ojcem. Te dziewczyny twierdzą, że kochają swoje dzieci ponad wszystko, i ja im wierzę, ale też otwarcie mówią o tym, jak ciężko jest im w takiej sytuacji, jak rynek pracy jest im nieprzychylny, okoliczności do tworzenia nowego związku niezbyt łatwe, i jak samotne życie od pierwszego do pierwszego je wycieńcza.
    Myślę, Kasiu, że w swojej decyzji jesteś bardzo dojrzała i że Twój synek ma szczęście, że ma taką mamę, która sprowadziła go na świat w odpowiednim momencie swojego życia. Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam, ja urodzilam swojego syna w wieku lat 34 i nigdy ale to przenigdy mi nie przyszlo do glowy ,ze jest to pozne macierzynstwo. Malo tego, nikt nigdy mi tego nie zasugerowal, ani moj lekarz prowadzacy ani ludzie wokol. Dopiero jakis czas temu przeczytalam post Pimposhki i musze przyznac, ze zostalam uswiadomiona o tym moim poznym macierzynstwie. Pozne macierzynstwo wiazalabym bardziej z wiekiem lat czteredziestu. W prowadzeniu dyskusji na temat, w jakim wieku miec najlepiej potomstwo nie widze najmniejszego sensu. Jest to sprawa bardzo indywidualna i bardzo zlozona.
    Ja nigdy nie czulam sie "stara" w otoczeniu innych matek, nawet nie przyszloby mi do glowy, ze jestem duzo starsza od nich. A moze to tez kraj w ktorym mieszkam (Australia), tutaj rodziny wielodzietne nie sa rzadkoscia, stad tez matki maja wiecej niz 20 lat.
    Moje dziecko ma juz 17 lat.Oboje z mezem mamy fantastyczny z nim kontakt. Bardzo duzo wolnego czasu razem spedzamy. Cala nasza rodzina jest bardzo sportowa i zawsze mamy jakies wspolne zajecia na wakacje lub weekend.
    Nigdy nie bylismy nadopiekunczy, jedynie przykladalismy( i nadal przykladamy) ogromna wage do jego nauki i zawsze to w pewien sposob kontrolowalismy. Teraz juz zdecydowanie mniej, bo syn bedzie niebawem robic tutejsza mature i sam musi sie do niej przygotowac.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze odwiedziny i ciepłe słowa - dodają skrzydeł :)

Popularne posty z tego bloga

czasem praca to nie tylko praca...

pierwsza chusta