cosie rozmaite

Wielkimi krokami zbliża się koniec roku. Nie będę się jednak nawet kusić o podsumowanie tego, co udało mi się zrobić, bo okazałoby się, że wcale nie ma tego tak wiele.
Święta spędziliśmy w drodze - od jednego stołu do drugiego ;) Wieczerzę, ku niezadowoleniu naszych Mam, zrobiliśmy sobie we dwoje. Barszcz wyszedł nieco kwaśny, żurek wcale nie był gorszy, ale było tak właśnie, jak być miało :)
Na szczęście nie ważymy dużo więcej niż przed nimi. Czuję się wprawdzie ciut bardziej najedzona, ale to by było na tyle.

Dziś zafundowałam sobie spacerek, który trwał jedyne 1,5 godziny. Ależ mi z tym dobrze! Wprawdzie w pewnym momencie miałam chwilę zwątpienia, bo z nieba zaczął lecieć deszcz i czułam jak skutecznie mnie oblepia, ale wykazał się on był zdrowym rozsądkiem i nie trwało to długo.
W ostatnich tygodniach zajęta byłam rzeczami rozmaitymi, jak to ja. Zastanawiam się czasem, czy nie byłoby lepiej zostać mi przy tych moich drutach, a nie szukać stale czegoś nowego. Tylko czy byłoby to zgodne z moim charakterem niespokojnego ducha?... ehh...

W każdym bądź razie - dość gadania, czas przejść do konkretów :)
Dla małej księżniczki, zaledwie dwumiesięcznej córeczki mojej koleżanki ze szkolnej ławy zrobiłam komplecik, na który składają się rękawiczki i szalik.


Naprodukowałam też trochę karteczek bożonarodzeniowych - dla siebie dopiero tydzień przed Bożym Narodzeniem. Cóż...szewc bez butów chodzi :) Nie mam niestety wszystkich na zdjęciach.


Na facebooku, o właśnie tu zapisałam się na wymiankę świąteczną. Przywędrowała do mnie paczuszka z Anglii, a w niej znalazłam same cudeńka - zresztą zobaczcie sami
A wszystko to osłodzone wcale nie małą porcją słodyczy wszelakich. Tak, tak, Danusia wie, co tygryski lubią najbardziej :)
Ja tym razem nie zrobiłam nic drutowego, jakoś nie miałam weny. Dla Tatiany zrobiłam różności z filcu ( dopiero teraz zauważyłam,że wysłałam rzeczywiście wyłącznie "filcoki"). Powstały dla niej kolczyki i broszka, a także dzwonki i choinka - te ostatnie szyte i wypełnione goździkami.  


Udało mi się też skończyć sweter dla Rożka, mam go na zdjęciach niestety tylko w wersji "jednoręki bandyta". Liczę na to,że niedługo Ludź da się namówić na ponowne zdjęcie w swetrze, tym razem już kompletne. A póki co, musi nam wystarczyć ta wersja

*******
Z całego serca dziękuję za życzenia świąteczne. 
Do przeczytania
Kasia

Komentarze

  1. Kasiu ty jak się już za coś weźmiesz to same cuda wychodzą , a duch może byłby spokojniejszy gdyby nie internet . Napatrzy się człowiek co inni potrafią , narobiło się sklepów z łatwym dostępem do materiałów, a ty człowieku męcz się i próbuj tych nowych technik do późnej starości ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajna ta wersja z tym bandytą,a i kartki ho ho

    OdpowiedzUsuń
  3. No to się napracowałaś:-) I efekty tej pracy są świetne:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczne kartki zrobiłaś, chciałoby się taka dostać:))) pozdrawiam poświątecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja czekam, kiedy coś zrobionego dla siebie pokażesz:)! No! I od wczoraj nie mogę się doczekać nowych kolczyków ;-))) Buźka!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne efekty pracy rąk Twoich i nie tylko :)
    Pozdrawiam z Oświęcimia(rzut beretem:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzieje się u Ciebie oj dzieje całkiem sporo. Piękne kartki i sweter się nieźle zapowiada
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku

    OdpowiedzUsuń
  8. same skarby u Ciebie ! spacerku zazdroszczę ;) ja utonęłam w pracy i jak wracam to padam na twarz ;))) ale juz niedługo - mam nadzieję - pozdrawiam ;))))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze odwiedziny i ciepłe słowa - dodają skrzydeł :)

Popularne posty z tego bloga

czasem praca to nie tylko praca...

pierwsza chusta