dawno mnie nie było

A dzieje się sporo.
Przede wszystkim - zakończyła się wymianka u Ani (klik!). Jako, że ostatnimi czasy źle działam na sprzęt elektroniczny, zdjęcie prezentu od Ani pożyczam z jej bloga.

Memu Mężu najbardziej wpadł w oko Pan Miś, więc Ania nieświadomie przygotowała prezent dla nas obojga :) Bardzo Ci Aniu dziękuję! Jestem bardzo szczęśliwa, że miałam taką parę wymiankową.

Mój prezent dla Ani był bardziej...hmm...puchaty :) Przygotowałam bowiem dla niej komin z włóczki Sunny September (uwierzcie mi, chciałam wrzucić Wam zdjęcie poglądowe, ale ona ostała się chyba tylko w takich maleńkich pasmenteriach jak ta, którą mam niemalże po sąsiedzku). Do tego ufilcowałam broszkę, wieki tego nie robiłam, więc aż cud, że nadałam jej jakiś kształt! Dorzuciłam też przydasie - serwetki (bo Ania robi piękne rzeczy w decupażu), włóczkę (bo jej szydełkowe zabawki są zniewalające) i oczywiście słodkości. Mam ogromną nadzieję, że prezent jej się podoba :)




Wybaczcie, że zdjęcie nieobrobione... szczerze mówiąc z prawdziwym drżeniem serca włączałam mój leciwy laptop. W piątek w trakcie prasowania padło mi żelazko, później zdechł laptop Mężowy, a na koniec dnia okazało się, że w mojej nowej firance, którą oddałam do krawcowej, by obszyła mi brzegi i wszyła listwę ściągającą, jest DZIURA na jakieś 30 cm... Dobrze, że dziura z brzegu, więc część strategiczną mogę obciąć i powiesić firankę w innym, mniejszym oknie... Szkoda gadać. Niestety, sprawdziłam ją dopiero parę dni po przyniesieniu od krawcowej, więc jej nic nie udowodnię...
Poza tym, staram się dokończyć sweter. I stwierdzenie, że się staram jest naprawdę adekwatne do tego, co się z nim dzieje, albowiem nie dzieje się prawie nic! A wszystko za sprawą mojej wolontariuszki (i jej męża, a jakże!). Spodziewają się dzidziusia i postanowiłam w ramach prezentu dla bobasa wydziergać kocyk. Ma to też zbawienny wpływ na moje włóczkowe zapasy; miło potrzeć, jak się kurczą, robiąc miejsce kolejnym moteczkom :)

Pozdrawiam Was serdecznie i obiecuję, że się poprawię i będę pisać częściej. W ubiegłym tygodniu zrobiłam sobie komputerowy detoks...i było mi z tym naprawdę dobrze.


Komentarze

  1. Śliczne prezenciki wymiankowe. Może musisz jakieś uroki odczynić, żeby Cię ten pech opuścił :-) Trzymam kciuki za dokończenie sweterka :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne prezenciki!!!To pokazuj ten kocyk jak tylko skończysz!!!Ja też właśnie robiłam dzidziusiowy kocyk!!!! :)
    Detoks komputerowy.... hmmm też by się przydał ;)
    Pozdrawiam serdecznie!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna wymianka na pewno ucieszyła obie strony :) Ech no czasem tak to jest złośliwość rzeczy martwych pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze odwiedziny i ciepłe słowa - dodają skrzydeł :)

Popularne posty z tego bloga

czasem praca to nie tylko praca...

pierwsza chusta