Wpadam tu dziś, by napisać,że żyję i nie zaginęłam pod żadną zaspą. Choć mówiąc szczerze - od soboty drżałam na samą myśl o tym,że ma spaść śnieg, a ja będę musiała zmierzyć się z nim jako "kierownica". Na szczęście okazało się,że prędkość 30 km/h była dziś dobrym rozwiązaniem :)
Dla siebie nie dziergam nic, zatonęłam całkowicie w akcji dla Paulinki, która już w ten weekend. To czas na ostatnie poprawki, na upiększenie tego, co już mamy. Dziś w nocy śniło mi się,że zamiast Rafała Maseraka pojawił się jego sobowtór niższy ode mnie chyba o głowę - a mam całe szalone 161 cm! Koszmar!

A to prace, które powstały w szkole na moich warsztatach - tzn skromna ich część...


Komentarze

  1. Trzymam kciuki za akcje:)na pewno wszystko się uda:)a iu mnie masa śniegu na szczęście siedzę w domku:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne prace! I trzymam kciuki za akcje.

    OdpowiedzUsuń
  3. ale zdolne te Twoje dzieciaki! Kacha, teraz trochę stresu i głupawych snów (ale się uśmiałam), a potem będzie radocha z udanej imprezy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Prace bardzo ładne.Powodzenia życzę i pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze odwiedziny i ciepłe słowa - dodają skrzydeł :)

Popularne posty z tego bloga

czasem praca to nie tylko praca...

pierwsza chusta